Takie zdanie jak w tytule słyszałem jakiś czas temu z ust polityków krajów zachodnich przy okazji propozycji wprowadzenia FTT (Financial Transaction Tax), czyli podatku od transakcji kapitałowych. Argumentacja była taka, że skoro rynek kapitałowy „zawinił” przy wywołaniu kryzysu finansowego w 2008 roku, to teraz powinien zostać „ukarany” i powinien odkupić swoje winy, wnieść daninę dla gospodarki, wynagradzając w pewien sposób to, że jest głównym sprawcą problemów w gospodarce.
Idąc tokiem rozumowania tychże polityków, będąc jednak trochę cynicznym i sarkastycznym, to może w ogóle należałoby rynki kapitałowe na świecie zlikwidować. Byłby spokój! Nikt nie handlowałby jakimiś nikomu nie potrzebnymi instrumentami pochodnymi, nikt nie wiedziałby co to są CDS-y i dlaczego Grecja ma przez to problemy, nikt nie sprzedawałby obligacji krajów, które nie powinny tych obligacji sprzedawać, itd. Generalnie zapanowałaby wieczna szczęśliwość i święty spokój… Po co w ogóle komuś ten rynek kapitałowy jest? Same problemy przez to potem są.
Kończąc już powoli kpiny z polityków, którzy nie do końca wiedzą po co jest na świecie rynek kapitałowy należy niestety przejść do smutnej rzeczywistości. W ramach mszczenia się na rynkach kapitałowych w tym tygodniu jako pierwsza w Europie podatek od transakcji kapitałowych wprowadziła Francja. Pierwotnie Prezydent Sarkozy proponował wysokość tego podatku na 0,1%. Tymczasem znany z niechęci do sposobu działania rynków kapitałowych nowy Prezydent Francois Hollande podwyższył go ostatecznie do 0,2%.
Najsmutniejsze jest uzasadnienie dla wprowadzenia tego podatku. Ma on przeciwdziałać spekulacji na rynkach kapitałowych. Ręce opadają, bo co by ten biedny rynek zrobił bez spekulantów. Wszakże są oni solą rynku! Zapewniają płynność, o którą tak bardzo walczą władze wszystkich giełd na całym świecie. Bez tychże przebrzydłych spekulantów nikt nie mógłby efektywnie handlować na giełdzie, gdyż transakcje zdarzałyby się zaledwie kilka razy dziennie. Zamiast ich potępiać i karać, raczej należałoby ich hołubić, dopieszczać, chuchać na nich i dmuchać. Obecność spekulantów to jest szansa dla gospodarki, a nie przyczyna wszelakiego zła.
Jako kontrprzykład, jak bardzo szkodliwy jest ten podatek należy przytoczyć przypadek Szwecji i roku 1984, w którym to został taki podatek wprowadzony w wysokości 0,5%. Po kilku latach, odpływu inwestorów i kapitału, Szwecja podatek zniosła.
Bardzo podoba mi się wypowiedź Premiera Camerona (Wielka Brytania), który wręcz „zachęca” inne kraje do wprowadzenia takiego podatku. Jest on przekonany, że wówczas więcej biznesów po prostu przeniesie się do Wielkiej Brytanii, tak jak to stało się w latach 80-tych, gdy Szwedzcy inwestorzy woleli inwestować w Londynie niż na rodzimym rynku.
Opracowanie: