Z powodu problemów z kontraktami dla Rosji spółka trafiła na mieliznę. Ma jednak pomysł jak wypłynąć na… giełdowy parkiet.
Porozumienie z Rosjanami i współpraca z nimi na europejskim rynku łodzi pontonowych (typu RIB), kooperacja z Norwegami, budowa jednostek dla żeglugi śródlądowej oraz konstrukcji stalowych dla sektora drogowo-mostowego i kolei. To plany Admiral Boats, których celem jest dźwignięcie kursu spółki, by mogła z NewConnect przepłynąć na główny parkiet.
— Zgodę Komisji Nadzoru Finansowego na przeniesienie mamy już od kilku miesięcy, jednak gdy została wydana, nasz kurs sięgał 70-80 gr za akcję. Obecnie wynosi 26-27 gr — zbyt mało, żeby przejść na główny parkiet — mówi Andrzej Bartoszewicz, prezes Admiral Boats. Spółka ma pomysł jak przekonać inwestorów do kupna akcji.
— Będziemy działać dwutorowo — zdobędziemy nowe kontrakty i rozwiniemy rynek konstrukcji stalowych — zapowiada Andrzej Bartoszewicz. W pierwszym przypadku kluczowe są porozumienia z Rosjanami (i współpraca przy dostawach na rynek europejski) oraz Norwegami, którzy szukają w Polsce kontrahentów.
— Realizowaliśmy kontrakt dla rosyjskich partnerów związany m.in. z dostawą łodzi, jednak po wprowadzeniu sankcji gospodarczych znacznie obniżył się kurs rubla i nasi partnerzy nie mogli ich odebrać, bo łodzie okazały się zbyt drogie. Stopniowo znajdujemy na nie innych nabywców — tłumaczy Andrzej Bartoszewicz.
Spółka otrzymała także od Rosjan projekty do produkcji tzw. łodzi RIB. Miała wykonać konstrukcję laminatową, a ponton, silnik i wyposażenie byłyby montowane w Rosji. Nie wszystkie jednostki zostały odebrane.
— Staramy się porozumieć z Rosjanami. Mamy ich formy do budowy konstrukcji laminatowych, więc bez nas nie mogą produkować samodzielnie. Staramy się, by jednostki zostały dokończone w naszej stoczni w Tczewie. Rozmawiamy też o tym, że będziemy w Polsce produkować te łodzie i dostarczać odbiorcom na rynku Unii Europejskiej i rozliczać się z Rosjanami — twierdzi Andrzej Bartoszewicz. Polska spółka zyska nowy rynek, a Rosjanie mniej ucierpią na ekonomicznej wojnie z Europą. Dla Norwegów Admiral Boats chce natomiast produkować m.in. barki używane w hodowlach ryb.
— Jedna z norweskich stoczni szuka w Polsce partnera, by przenieść produkcję i zlecić wykonanie kontraktów. Na razie nie możemy podać szczegółów — twierdzi szef stoczniowej spółki. Firma liczy także na infrastrukturalny boom, który mogą wywołać fundusze unijne.
— Mamy zakład produkcyjny Tczewie, gdzie wkrótce, kosztem około 100 mln zł, będzie remontowany most. Chcemy być dostawcą konstrukcji i partnerem firmy, która zostanie generalnym wykonawcą tego projektu. Mamy własny port i infrastrukturę, którą możemy udostępnić — mówi Andrzej Bartoszewicz. Spółka chce także dostarczać konstrukcje stalowe do budowy innych mostów, dróg, kolei oraz infrastruktury portowej.
Opracowanie: